środa, 20 marca 2013

Jeszcze z Norwegii


W Norwegii powstała jeszcze moja duma - bransoletka. Pojechała do Ani, dla której była robiona, podobnie jak naszyjniki z muszelkami.


















No i jeszcze pierwsze kolczyki

Z frywolitek to właściwie wszystko, poza tym niezliczone próby, przeważnie nie zakończone. Ale nie tylko frywolitki mnie zajmowały wtedy, miałam też inne pomysły. Na przykład z czego zrobić ozdoby na choinkę, która ścięliśmy sobie na jednej z sąsiednich wysepek (wzorem tubylców, tutaj nikt choinki nie kupuje). Poświęciłam trochę plastikowych rurek z patyczków do uszu i kolorowe folie - opakowania z makaronów, cukierków i innych różności:

Niestety, zdjęcie uparcie ładuje mi się odwrócone :)

Pod koniec pobytu zrobiliśmy wspólnie (z moim mężem) prezent dla naszych gospodarzy: ogrodniczkę, która wiosną stanęła w ogródku, w miejscu widocznym dla wszystkich przypływających na wyspę. Dostała jeszcze grabie do ręki :)
I tak zakończyłam dwuletnie wakacje. Następne robótki już z Wrocławia.

5 komentarzy:

  1. Fantastyczna bransoletka, jaka misterna praca. Dla mnie nie do ogarnięcia, jak to się robi. Cudo.

    www.szkatulka-emi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat jest całkiem łatwe, tylko tak wygląda niezwykle ambitnie :)

      Usuń
  2. Bransoletka przepiękna!
    Ja dopiero zaczynam swoje podboje z frywolitkami

    OdpowiedzUsuń
  3. :D parsknęłam śmiechem:D świetna ta ogrodniczka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł "ściągniety" z małego ogródka w Tromso. Zachwyciła mnie tamta i musiałam spróbować :)

      Usuń